środa, 11 grudnia 2013

Wszystko się wali...


Przy pierwszym oglądzie, jeszcze przed kupnem domu wydaje się, że nie będzie tak źle. Strop wzmocni się porządną szyną, nie będzie dużych dodatkowych kosztów i powinno być w porządku.

Niestety... okazuje się, że tak łatwo nie będzie. Na wiosnę ściana w piwnicy, częściowo utrzymująca wątły strop dwóch pomieszczeń na górze, nagle zaczyna się sypać. Cegły łączone gliną  jedna po drugiej zaczynają odpadać od całości.  Za dobrze nie wygląda też ściana zewnętrzna, może nie na taką skalę jak ta w środku, ale też pozostawia wiele do życzenia. Domyślamy się też, że porządne pale w mniejszym pomieszczeniu piwnicy, podbite do stropu, jednak nie są po to żeby po dołożeniu desek stworzyły przegrodę gdzie zimą trzymane są kartofle.

Tymczasem strop potrzebuje czegoś solidnego co go utrzyma. Piwnica znajduje się pod zimną częścią chałupy i kiedy na górze, wchodzi się do małego żółtego pokoiku czy komory to stąpając czuć lekkie poruszanie się konstrukcji i jednak jakąś delikatną niepewność.

Tak, trzeba się przyznać, że przy kupnie domu kiedy weszliśmy do piwnicy widzieliśmy zardzewiałe żelbetonowe wzmocnienia stropu, odpadające fragmenty z sufitu i wilgoć. Pod deskami na ziemi znajdowała się ciemna breja i stała tam woda.

Ale musimy się też przyznać, że nie do końca działaliśmy rozsądnie:)

Kiedy wreszcie udaje nam się znaleźć ekipę, która zabierze się za dom słyszymy rzeczową informację na temat naszej piwnicy.

- Nie wejdziemy do środka dopóki dom nie będzie mieć porządnych fundamentów. Inaczej strach robić.














Zdjęcia On

8 komentarzy:

  1. współczuję. :(
    Niektórzy powiadają lepiej nowy dom postawić niż stary remontować.
    Przed zakupem domu należałoby ok 2 tygodni pomieszkać, poznać tajemnice domu, a potem zacząć się zastanawiać.."kupić nie kupić?". Ewentualnie obniżyć cenę domu o koszty remontu. Też mam to samo. Bardziej opłacałoby się kupić nowy dom z bali drewnianych, niż remontować ten mój stary.
    Nie jest problemem, gdy ma się pieniędzy pełną kiesę, ale kiedy kiesa jest pusta, bo wydało się na dom, to już wielki kłopot.
    Ale widzę, ze jesteście dzielni i dacie sobie radę.
    PS. ten dom kupiliście rok temu? A ja myślałam, że w tym roku. Tak wywnioskowałam czytając z zapartym tchem Twój blog. I czekam na ciąg dalszy Historii o wymarzonym domu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Część naszych znajomych jak zobaczyła dom też pytała czy nie lepiej postawić nowy, ale wtedy co z duszą i klimatem domu?
    Mam nadzieję, że Ty ostatecznie też nie będziesz żałować:) To prawda łatwo nie jest, ale myślę, że warto.
    Odpowiadając na p.s. tak kupiliśmy jesienią ubiegłego roku, ale długo nic się nie działo, teraz powoli do przodu!
    Dziękujemy. My też trzymamy za Ciebie kciuki i bardzo Cię pozdrawiamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez mała miesiąc temu, znalazłam i ja, miejsce, które ma być TYM miejscem. I będzie, gorąco w to wierzę. Moje miejsce to ziemia (drzewa, krzewy, stary sad). Przede mną więc długa ale jak bardzo wymarzona droga. Trzymam kciuki za każdy Twój krok. Wracam na Twoją stronę z ogromną przyjemnością. Tak cudnie niedzisiejsi jesteście, a ja tak podobna do Was ;) Dziękuję za chwile wzruszeń, które wywołujesz słowami. Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc już znasz uczucie, że wreszcie znajdujesz swoje miejsce...

      Usuń
  4. Kazdy ma swoje miejce na ziemi,i tam jet piekny.Wytrwalosci zycze.Lato wszystko zrekompensuje,bliskosc natury,posilki w ogrodzie...tylko to pozwala mi przetrwac zimowe trudy,snieg na strychu,wiatr w korytarzach,zasypane drzwi,zamarzniete okna....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrwałość rzeczywiście potrzebna i to bardzo. Bo to w mieście wydaje się takie oczywiste, a przez to niezauważalne zupełnie, na wsi staje się kluczowe, żeby drewno na opał było, żeby chałupy nie wyziębiło,,,Oj tak:)

      Usuń
  5. a ja nie jestem za stawianiem nowego domu, też szukam ruinki , ale fundamenty muszą być, zasypane drzwi, zamarzniete okna, nie ma nic piekniejszego. Ja mieszkam w Krakowie, ale dziecinstwo spedzilam z prababka na wsi w campingowym malym lichym domku, teraz jezdze tam z corka, dalej jest lichy i maly - w werandy przeszklonej zrobilismy kuchnie w drewnie, nie ma lazienki nie ma zaiegu. Malutka kapala sie wanience bo w 1 sze wakacje rok temu miala 8 miesiecy, a my wieczorem konewka i dawaj na polu :D planujemy zrobic lazienke i wc, ale to juz nie bedzie to samo co za dzieciaka, aczkolwiek jak tam jade, nawet nie wlaczam laptopa. Lasy na okolo , góry, do rabki pol godziny, do nowego targu skrotami z 40 minut moze. wszedzie blisko i pieknie. marze o takiej ruince i co by pomalu robic, maz i elektryk i budowlaniec i stolarz, wszystko robi wiec dalibysmy rady. Ale szukam czegos z dusza i po pieniadzach, Babo prosze powiedz mi duza dzialka? ja naarazie na balkonie sadzilam pomidory, truskawki, marchew i inne warzywa. Super, tworzycie teraz wlasna historie domu, nadacie mu swoj oddech. Determinacja byc musi,trzymam kciuki!!

    OdpowiedzUsuń
  6. W pigułce ujęłaś to co najważniejsze w tym wszystkim:). A trzymanie kciuków baaardzo nam się przyda! My w zimie kapiel w baliach w kuchni, a w lecie w tzw. przydachu:). I już myślę, a o tym będzie na blogu, że coś się już zmienia nie będzie przedzierania się przez zaspy do wychodka... i wiele innych. Działka ma prawie hektar, z daleko od miejsc, gdzie można znaleźć pracę (hihih) dlatego po pieniądzach, przy przeciętnych zarobkach, rodzinie chętnej do pożyczki - koszt kupna do przejścia, realny do spłaty w czasie krótszym niż 30 lat:)

    OdpowiedzUsuń