Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opowieści przy piecu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opowieści przy piecu. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 grudnia 2015

Tak już nie będzie


Przedzieramy się przez zaspy śniegu. Mróz jest tak duży, że odczuwam jakby w moją twarz wbijały się tysiące małych igieł. To wszystko naprawdę nie jest ważne. Trzeba pokonać może tylko 200 - 300 metrów i  za parę minut zostaniemy wchłonięci przez wszechogarniające ciepło. Kiedy otwieramy drzwi chałupy uderza nas para gorącego powietrza. Jest jak mleko i przez chwilę nic nie widzę. To jedyne takie Święta Bożego Narodzenia w moim życiu.  

niedziela, 21 czerwca 2015


Prowadziły do niego dwie ścieżki. Jedna przez podwórko sąsiadów, potem przez wydeptaną ścieżkę między wysokimi pokrzywami. To wtedy kiedy szło się prosto z babcinego domu.

wtorek, 27 stycznia 2015

Asfalt skrócił dystans


Strach i obawa, że w kładce, która prowadzi przez mokradła do kilku domów, właściwie odciętych od pobliskiej wsi i miasteczka,  będzie nagle wyrwa i któreś z nas w nią wpadnie jest obezwładniająca. 

czwartek, 11 grudnia 2014

Jak zostaję dziedziczką drewnianej chałupy!


Dostaję wiadomość. W rodzinnej wsi moich Dziadków ktoś zapisuje mi w spadku dom. Jestem w szoku! Nie, nie ten naszej rodziny. Jest od kogoś zupełnie obcego.

niedziela, 28 września 2014

Deszcz dziecka


Wcale nie te uporczywe deszcze przypomniały mi o łapaniu deszczówki. Byłam na zewnątrz i niosłam plastikową miskę. Było właśnie bezdeszczowe okno między ostatnimi, ulewnymi deszczami. Lekko mżyło. I usłyszałam w swoich myślach ten odgłos: jak z rynien babcinego domu prosto do balii i misek podłożonych pod nimi lecą strumienie wody.

piątek, 12 września 2014

Wirtualny skansen. Ten mały domek na Suwalszczyźnie skradł jej serce:)


Jakby dawał jeszcze oznaki życia, wysyłał małe ledwo wyczuwalne sygnały – jeszcze żyję, jeszcze się dla kogoś nadam. Ale z roku na rok są one coraz słabsze, a ślady po istnieniu człowieka coraz bardziej się zacierają.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

W sobotę żniwa. STOP


Zwięzły, konkretny i bez jakichkolwiek wątpliwości – tak brzmiał telegram, który bez względu na porę dnia przynosił do naszego domu listonosz. Zwykle była to połowa sierpnia. Ten moment niwelował wszystkie dotychczasowe plany. Liczyło się jedno - dotrzeć na czas do domu Dziadków.

piątek, 25 lipca 2014

Do czego potrzebuję miasta?


Potrzebuję ławkę, krawężnik, skwer, przystanek autobusowy, autobus, tramwaj, kawiarniane krzesło – cokolwiek na czym mogę usiąść. Chociaż na chwilę, ale kiedy idę to też wystarcza, tylko mam mniej czasu.

środa, 16 lipca 2014

Na jarmarku


Widzę jak Babcia i Dziadek się szykują. Jak Dziadek zaciąga wóz na podwórko, jak bierze ze stodoły chomąto i zaprzęga konia, kładzie na wozie ławki. Babcia wykłada je przeznaczonymi do tego derkami, żeby było miękko, no może mniej twardo…

wtorek, 8 lipca 2014

Mam swoje lato


Wielki, niebieski, emaliowany gar w malutkie czarne kropki, na górze z czarną obwódką. Stawiało się go na trawie. My siadaliśmy na ziemi, okrążaliśmy go z każdej strony i zaczynało się skrobanie.

piątek, 6 czerwca 2014

Róża i jej magiczny świat

Po tym co słyszę nie potrafię oprzeć się myślom, które już dawno przychodziły mi do głowy. To życiowe tragedie popychają człowieka do zmian. Może nie zawsze, może wystarczy uporczywe niezadowolenie z tego co jest tu i teraz, ale u Róży było gwałtownie. W mgnieniu oka zawalił się jej świat, a ona niemal wszystko musiała odbudować na nowo. Gdzie spotykamy ją w tym nowym świecie? Wśród niezmiennego porządku przyrody, w małej wiosce na Podlasiu.

środa, 4 czerwca 2014

Jak wygląda świat, którego miałam nigdy nie zobaczyć?

Jedziemy autobusem, który wygląda jakby miał się zaraz rozpaść, wewnątrz śmierdzi jakby paliły się opony, cały czas jest mi niedobrze. Po kolejnych godzinach podróży czuję, że majaczę. Dziś to zaledwie ponad 1200 kilometrów, kiedyś prawie dwie doby podróży. Ciekawość tego co w moich myślach nieosiągalne potęguje się z każdym kilometrem. 

czwartek, 29 maja 2014

Tutaj go utopię


Podnosiła w sieni, ogromną klapę w podłodze, a pod nią zamiast piwnicy znajdowała się nawet nie zbita breja gnoju, a płynna gnojowica.
- Tutaj go utopię – powtarzała zawsze.

piątek, 18 kwietnia 2014

Przy Wielkim Piątku

- Chciałabym śmierci – M. mówi to zawsze kiedy ona ją odwiedza. I ona zawsze odpowiada jej to samo: – To nie my decydujemy o swojej śmierci. I jest cisza.
A potem kiedy od M. wraca niemal zawsze myśli.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Darmo nie pójdzie

 
Kiedy przechylam szkło, a płyn wlewa mi się do gardła, czuję jakby ogień przepływał przez mój przewód pokarmowy. Nie jestem w stanie opanować wykrzywienia na twarzy i przeciągłego chrapnięcia po wychyleniu zawartości.

wtorek, 8 kwietnia 2014


Na początku poczuję lekką nieprzyjemność, ale szybko oswoję się z  kłującymi, wychodzącymi z ziemi strąkami, błyskawicznie wchodzącymi mi na ciało mrówkami. Poczuję zapach ziemi i roztartych pod naciskiem mojego ciała nieznanych mi roślin. 

sobota, 1 marca 2014

Jola z Jolinkowa


Wcale nie marzyła o życiu na wsi. Była typowym mieszczuchem korzystającym z dobrodziejstw życia w dużym mieście. I było jej z tym dobrze. Nie poszukiwała innego, kiedy nagle na jej życiowej drodze pojawił się mały, niepozorny, stary drewniany dom na górce.  Do tego jak mało komu ten moment niemal wszystko w życiu poprzewracał do góry nogami. 

czwartek, 20 lutego 2014

Podnoszę pokrywę


Tylko to jedno słowo, które przypadkiem przewinęło się w rozmowie, odblokowało lawinę wspomnień, które czekały gdzieś w uśpieniu.

piątek, 14 lutego 2014

Krótkie historie potencjalnych miłości


Miałam wybór, tego nigdy nie ukrywałam. Mogłam zostać żoną postawnego, rudego Ormianina, albo maszynisty kolejowego z Ukrainy, który wiedział, że wzbudza respekt wśród wszystkich, którzy znają się na kolejnictwie.