Przedzieramy się przez zaspy śniegu. Mróz jest tak duży, że
odczuwam jakby w moją twarz wbijały się tysiące małych igieł. To wszystko
naprawdę nie jest ważne. Trzeba pokonać może tylko 200 - 300 metrów i za parę minut zostaniemy wchłonięci przez
wszechogarniające ciepło. Kiedy otwieramy drzwi chałupy uderza nas para
gorącego powietrza. Jest jak mleko i przez chwilę nic nie widzę. To jedyne
takie Święta Bożego Narodzenia w moim życiu.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opowieści przy piecu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opowieści przy piecu. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 22 grudnia 2015
środa, 4 listopada 2015
niedziela, 21 czerwca 2015
wtorek, 27 stycznia 2015
Asfalt skrócił dystans
Strach i
obawa, że w kładce, która prowadzi przez mokradła do kilku domów, właściwie
odciętych od pobliskiej wsi i miasteczka,
będzie nagle wyrwa i któreś z nas w nią wpadnie jest obezwładniająca.
czwartek, 11 grudnia 2014
Jak zostaję dziedziczką drewnianej chałupy!
Dostaję
wiadomość. W rodzinnej wsi moich Dziadków ktoś zapisuje mi w spadku dom. Jestem
w szoku! Nie, nie ten naszej rodziny. Jest od kogoś zupełnie obcego.
niedziela, 28 września 2014
Deszcz dziecka
Wcale nie te
uporczywe deszcze przypomniały mi o łapaniu deszczówki. Byłam na zewnątrz i niosłam
plastikową miskę. Było właśnie bezdeszczowe okno między ostatnimi, ulewnymi
deszczami. Lekko mżyło. I usłyszałam w swoich myślach ten odgłos: jak z rynien
babcinego domu prosto do balii i misek podłożonych pod nimi lecą strumienie
wody.
piątek, 12 września 2014
Wirtualny skansen. Ten mały domek na Suwalszczyźnie skradł jej serce:)
Jakby dawał jeszcze oznaki życia, wysyłał małe ledwo
wyczuwalne sygnały – jeszcze żyję, jeszcze się dla kogoś nadam. Ale z roku na
rok są one coraz słabsze, a ślady po istnieniu człowieka coraz bardziej się
zacierają.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
W sobotę żniwa. STOP
Zwięzły,
konkretny i bez jakichkolwiek wątpliwości – tak brzmiał telegram, który bez
względu na porę dnia przynosił do naszego domu listonosz. Zwykle była to połowa
sierpnia. Ten moment niwelował wszystkie dotychczasowe plany. Liczyło się jedno
- dotrzeć na czas do domu Dziadków.
piątek, 25 lipca 2014
Do czego potrzebuję miasta?
Potrzebuję ławkę, krawężnik, skwer, przystanek autobusowy,
autobus, tramwaj, kawiarniane krzesło – cokolwiek na czym mogę usiąść. Chociaż
na chwilę, ale kiedy idę to też wystarcza, tylko mam mniej czasu.
środa, 16 lipca 2014
Na jarmarku
Widzę jak Babcia i Dziadek się szykują. Jak Dziadek
zaciąga wóz na podwórko, jak bierze ze stodoły chomąto i zaprzęga konia,
kładzie na wozie ławki. Babcia wykłada je przeznaczonymi do tego derkami, żeby
było miękko, no może mniej twardo…
wtorek, 8 lipca 2014
Mam swoje lato
Wielki,
niebieski, emaliowany gar w malutkie czarne kropki, na górze z czarną obwódką.
Stawiało się go na trawie. My siadaliśmy na ziemi, okrążaliśmy go z każdej
strony i zaczynało się skrobanie.
piątek, 6 czerwca 2014
Róża i jej magiczny świat
Po tym co słyszę nie potrafię oprzeć się myślom, które już dawno przychodziły mi do głowy. To życiowe tragedie popychają człowieka do zmian. Może nie zawsze, może wystarczy uporczywe niezadowolenie z tego co jest tu i teraz, ale u Róży było gwałtownie. W mgnieniu oka zawalił się jej świat, a ona niemal wszystko musiała odbudować na nowo. Gdzie spotykamy ją w tym nowym świecie? Wśród niezmiennego porządku przyrody, w małej wiosce na Podlasiu.
środa, 4 czerwca 2014
Jak wygląda świat, którego miałam nigdy nie zobaczyć?
Jedziemy autobusem, który wygląda jakby miał się zaraz
rozpaść, wewnątrz śmierdzi jakby paliły się opony, cały czas jest mi niedobrze.
Po kolejnych godzinach podróży czuję, że majaczę. Dziś to zaledwie ponad 1200
kilometrów, kiedyś prawie dwie doby podróży. Ciekawość tego co w moich myślach
nieosiągalne potęguje się z każdym kilometrem.
czwartek, 29 maja 2014
Tutaj go utopię
Podnosiła w sieni, ogromną klapę w podłodze, a pod nią zamiast
piwnicy znajdowała się nawet nie zbita breja gnoju, a płynna gnojowica.
- Tutaj go utopię – powtarzała zawsze.
piątek, 18 kwietnia 2014
Przy Wielkim Piątku
- Chciałabym śmierci – M. mówi to zawsze kiedy ona ją
odwiedza. I ona zawsze odpowiada jej to samo: – To nie my decydujemy o swojej
śmierci. I jest cisza.
A potem kiedy od M. wraca niemal zawsze myśli.
czwartek, 10 kwietnia 2014
Darmo nie pójdzie
Kiedy przechylam szkło, a płyn wlewa mi się do gardła,
czuję jakby ogień przepływał przez mój przewód pokarmowy. Nie jestem w stanie
opanować wykrzywienia na twarzy i przeciągłego chrapnięcia po wychyleniu
zawartości.
wtorek, 8 kwietnia 2014
sobota, 1 marca 2014
Jola z Jolinkowa
Wcale nie marzyła o życiu na wsi. Była typowym mieszczuchem korzystającym z dobrodziejstw życia w dużym mieście. I było jej z tym dobrze. Nie poszukiwała innego, kiedy nagle na jej życiowej drodze pojawił się mały, niepozorny, stary drewniany dom na górce. Do tego jak mało komu ten moment niemal wszystko w życiu poprzewracał do góry nogami.
czwartek, 20 lutego 2014
Podnoszę pokrywę
piątek, 14 lutego 2014
Krótkie historie potencjalnych miłości
Miałam wybór, tego nigdy nie ukrywałam. Mogłam zostać żoną postawnego, rudego Ormianina,
albo maszynisty kolejowego z Ukrainy, który wiedział, że wzbudza respekt wśród
wszystkich, którzy znają się na kolejnictwie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)