W pokoju i
kuchni z wąskich przylegających do siebie deseczek, pomalowanych emaliowaną farbą. W kuchni lekko turkusowy, a pokoju bardziej zielony. W żółtym
pokoju z płyt pilśniowych, w komorze z surowych desek i jakby się dobrze przyjrzał
to w szparach widać strych. W sieni podobnie. Tak wygląda szybki przegląd
sufitów w chałupie.
Jakby tego
było mało to w każdej izbie odległość między podłogą a sufitem jest inna.
Różnica może wynosić nawet ze 40 centymetrów.
Pierwotny
plan zakłada nałożenie płyt karton-gips. Wszystko po to, żeby nie było za dużo
drewna w pomieszczeniach. Mogłoby przytłoczyć. Plany zmieniamy kiedy, po
zdjęciu płyt pilśniowych ze ścian, okaże się, że odkrytych belek będzie można
zostawić niewiele.
Żółty pokój,
łazienka i garderoba – wydzielone po komorze – tu sufit jest naprawdę nisko, więc nie kombinujemy. Decydujemy
się na wariant, który sprawi, że wizualnie będzie nam się wydawało, że ten
sufit jest nieco wyżej. Lecą płyty i nie żałujemy, efekt zostaje osiągnięty.
Z wielu
powodów nie możemy zostawić dech w sieni. Nie jest nam tak bardzo żal, bo
zostawiamy bale na obu najdłuższych ścianach tego pomieszczenia, więc biały
sufit będzie nawet wyglądać lepiej.
Zapieram się
przed płytami w kuchni i pokoju. Najprostsze rozwiązanie – chociażby zamalowanie,
w sumie fajnych desek na inny kolor niestety odpada. Od samego początku z
sufitów sypie się jakieś dziadostwo, pewnie to resztki tego co wymiotłam ze
strychu, a konkretnie ocieplenia z mchu, liści i plew.
Ekipę, która
robi ściany prosimy, żeby nabili na sufity folię oddychającą. Przestanie nam
lecieć do garnków. Ale co dalej?
Panicznie
boję się, że jak zrobimy podłogę, która musi stanąć na legarkach to znacznie
skróci się dystans między podłogą, a sufitem. Mamy co prawda pomysł, w sumie
najprostszy, że na te istniejące na suficie dechy nabijemy nowe. Ale ja nie
mogę się jakoś pogodzić z tą wersją. Wydaje mi się, że jak tak zrobimy to będę
mieć wrażenie, że wchodzę do kurnej chaty. Myślę:
- Zdzieramy
te wszystkie dechy i nabijamy nowe.
On jeszcze
nie wyraża swojej opinii.
I z tym na
razie zostajemy, kiedy przyjeżdża Głos Rozsądku. Dzielimy się swoimi pomysłami.
Wystawiam na próbę wersję ze zdzieraniem kolorowych desek. A Głos Rozsądku
przemawia do mnie argumentami.
I na razie tak
po cichu myślę sobie:
- No rację
chyba ma. Po co utrudniać, jeśli można sobie ułatwić, a efekt będzie chyba identyczny…
Na koniec
mówimy:
- No może?
A w końcu On
bierze sprawy w swoje ręce. Na próbę przybija listwy, pod które wkłada jasne
deski. I wreszcie widzę, że mimo iż jest dwa centymetry niżej, to ten sufit
jednak nie wali mi się na głowę…
Acha, to że w każdym pomieszczeniu różnica między sufitem a podłogą jest inna jakoś wcale nam nie przeszkadza. Przyznam, że nawet mi się podoba:)
Acha, to że w każdym pomieszczeniu różnica między sufitem a podłogą jest inna jakoś wcale nam nie przeszkadza. Przyznam, że nawet mi się podoba:)
Kuchnia
Pokój
Pokój
Pokój. Sufit już z folią
Pokój. Sufit już z folią
Sień. W trakcie roboty
Mały (dawny żółty) pokój. Już po nałożeniu płyt na sufit
Mały (dawny żółty) pokój. Już po nałożeniu płyt na sufit
Sufit w sieni
Pieknie, cudnie będzie :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki
Hania
Mamy taką nadzieję, a u Ciebie bardzo elegancko:)
UsuńCzasami trzeba wybrać nowocześniejsze technologie, niż ocalić "substancję historyczną", jak to mawia nasz znajomy, bo w końcu będziemy tu mieszkać, i ma nam być chociażby tylko "znośnie", że nie powiem "bardzo wygodnie"; ładnie mi grają bielutkie przestrzenie sufitowe z drewnianymi belkami, będzie bardzo dobrze; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki Marysiu! Zawsze potrafisz pocieszyć, bardzo to cenię u Ciebie:)
UsuńHi ,bardzo duzo sie u Was zmienilo od naszego ostatniego pobytu u Was, mysle ze nawet Lucas by tam chyba juz powoli zoatac chcial(ha ha ha) pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w przyszłym roku nawet się nie zawaha:)
UsuńHi,no powiedzmy za pare lat ,bo tak szybko to go tam nikt nie wyciagnie, pozdrowienia
OdpowiedzUsuń