Liczę, że to
już ostatni raz, że te wszystkie garnki, talerze, koce, kołdry, krzesła,
stoliki, skrzynia, kredens, materace i jeszcze wiele tego, wreszcie na dobre
znajdzie swoje miejsce w chałupie i przestanie wędrować.
Nie staram
się nawet przypomnieć, ile razy ten nasz cały dobytek chałupy przemierzał ścieżkę
chałupa – stodoła, stodoła- chałupa, względnie chałupa – nasze miejskie
mieszkanie i odwrotnie. Już mi się mieszają garnki, poduchy, widelce i łyżki. Nagle
okazuje się, że tych pierwszych jest w chałupie za dużo, a w domu nie mam w
czym ugotować zupy.
Teraz cały
chalupiany dobytek podzielony na to co zmieściło się w stodole i szopie i to co
teraz zalega nam gdzie się tylko dało wcisnąć w miejskim domu. Nie ukrywam,
ciężko mi już patrzeć na ten ciągnący się od dwóch lat gospodarski chaos. I
chociaż wiem, że to już chyba niedługo, to jakoś ciężko mi w to uwierzyć. I
przyznam, czekam tylko przyczajona na jakiś niespodziewany zwrot akcji, który
spowoduje, że usłyszę:
- Nie wprowadzimy
dobytku do chałupy przed zimą.
Tfu, tfu:)
Lada dzień
ma ruszyć robota z podłogą, która teraz, a właściwie jej brak blokuje nam
dosłownie wszystko.
Chałupa
nabrała wewnątrz dziewiczego wyglądu. Same puste ściany i beton, który od ponad
9 miesięcy czeka na swoje przykrycie.
Trzymajcie
kciuki, żebym w poniedziałek mogła napisać. Tak, nadejszła wielkopomna chwila.
Zaczęło się, duże sosnowe deski zaczynają pokrywać naszą podłogę!
trzymam! :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!!!!
UsuńMam dokładnie tak samo! W wiejskim domu trzy pudełka ryżu, w warszawskim mieszkaniu 0. W wiejskiej chacie 0 worków na śmieci, w warszawskim mieszkaniu 4 paczki. Wszystko się miesza :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Hania
I tak mogłybyśmy pewnie wyliczać, hihih. pozdrawiamy mocno!
UsuńAle myślę, że z tego typu produktami - nic się nigdy nie zmieni:)
Ech, również czekam na moment, kiedy cały swój dobytek będę mogła trzymać w jednym domu :) Pozdrawiam i trzymam kciuki za podłogę ;)
OdpowiedzUsuńA tak to ji jedną i drugą nogą zupełnie gdzie indziej.
UsuńDzięki i wobec tego Tobie taż powodzenia!!!
W tej chwili to tylko z narzędziami mamy kłopot, bo okazuje się,że prawie wszystko wywiezione do chatki, a w domu też czasami trzeba przybić deskę; szafa z ciuchami, przydatnymi tylko na Pogórzu, w szafkach i lodówce zawsze coś się znajdzie do przeżycia, i to czasami więcej zapasów niż w domu, tylko o karmie dla psów trzeba pamiętać, a zimą dla ptaków; ja też ciągle w rozkroku na dwa domy, a chciałabym już osiąść na stałe na Pogórzu, tylko trzeba jeszcze na smarowidełko do chleba pracować; oczekuję na wiekopomną chwilę, i stosowny wpis oczywiście, poparty zdjęciami nowiuśkiej, sosnowej podłogi, dla nas i dla potomnych; serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie Marysiu to smarowidełko tak człowieka trzyma:) Podłoga podobno się robi:)
OdpowiedzUsuń