piątek, 29 sierpnia 2014

Migracje


Liczę, że to już ostatni raz, że te wszystkie garnki, talerze, koce, kołdry, krzesła, stoliki, skrzynia, kredens, materace i jeszcze wiele tego, wreszcie na dobre znajdzie swoje miejsce w chałupie i przestanie wędrować.


Nie staram się nawet przypomnieć, ile razy ten nasz cały dobytek chałupy przemierzał ścieżkę chałupa – stodoła, stodoła- chałupa, względnie chałupa – nasze miejskie mieszkanie i odwrotnie. Już mi się mieszają garnki, poduchy, widelce i łyżki. Nagle okazuje się, że tych pierwszych jest w chałupie za dużo, a w domu nie mam w czym ugotować zupy.

Teraz cały chalupiany dobytek podzielony na to co zmieściło się w stodole i szopie i to co teraz zalega nam gdzie się tylko dało wcisnąć w miejskim domu. Nie ukrywam, ciężko mi już patrzeć na ten ciągnący się od dwóch lat gospodarski chaos. I chociaż wiem, że to już chyba niedługo, to jakoś ciężko mi w to uwierzyć. I przyznam, czekam tylko przyczajona na jakiś niespodziewany zwrot akcji, który spowoduje, że usłyszę:

- Nie wprowadzimy dobytku do chałupy przed zimą.

Tfu, tfu:)

Lada dzień ma ruszyć robota z podłogą, która teraz, a właściwie jej brak blokuje nam dosłownie wszystko.

Chałupa nabrała wewnątrz dziewiczego wyglądu. Same puste ściany i beton, który od ponad 9 miesięcy czeka na swoje przykrycie.

Trzymajcie kciuki, żebym w poniedziałek mogła napisać. Tak, nadejszła wielkopomna chwila. Zaczęło się, duże sosnowe deski zaczynają pokrywać naszą podłogę!



8 komentarzy:

  1. Mam dokładnie tak samo! W wiejskim domu trzy pudełka ryżu, w warszawskim mieszkaniu 0. W wiejskiej chacie 0 worków na śmieci, w warszawskim mieszkaniu 4 paczki. Wszystko się miesza :)
    pozdrawiam Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak mogłybyśmy pewnie wyliczać, hihih. pozdrawiamy mocno!
      Ale myślę, że z tego typu produktami - nic się nigdy nie zmieni:)

      Usuń
  2. Ech, również czekam na moment, kiedy cały swój dobytek będę mogła trzymać w jednym domu :) Pozdrawiam i trzymam kciuki za podłogę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak to ji jedną i drugą nogą zupełnie gdzie indziej.
      Dzięki i wobec tego Tobie taż powodzenia!!!

      Usuń
  3. W tej chwili to tylko z narzędziami mamy kłopot, bo okazuje się,że prawie wszystko wywiezione do chatki, a w domu też czasami trzeba przybić deskę; szafa z ciuchami, przydatnymi tylko na Pogórzu, w szafkach i lodówce zawsze coś się znajdzie do przeżycia, i to czasami więcej zapasów niż w domu, tylko o karmie dla psów trzeba pamiętać, a zimą dla ptaków; ja też ciągle w rozkroku na dwa domy, a chciałabym już osiąść na stałe na Pogórzu, tylko trzeba jeszcze na smarowidełko do chleba pracować; oczekuję na wiekopomną chwilę, i stosowny wpis oczywiście, poparty zdjęciami nowiuśkiej, sosnowej podłogi, dla nas i dla potomnych; serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie Marysiu to smarowidełko tak człowieka trzyma:) Podłoga podobno się robi:)

    OdpowiedzUsuń