Dwie dorodne
sztuki – stoją naprzeciw i patrzą na siebie. Nie są jak lustrzane odbicie.
Nieco się różnią. Dowiaduję się, że mają po około 60 lat. Stoją na zielonym
szlaczku, który imituję ziemię pokrytą trawą.
Do tego dołożyła jeszcze wyszyte na
samym środku soczystą czerwienią maki, które z obu stron otaczają duże dzikie
róże. Ciocia Marysia musi lubić kwiaty, a szczególnie właśnie róże bo dostajemy
od niej jeszcze mały bieżnik i obrusik także z motywami tej rośliny.
Wyszywała
zimą, razem z innymi wyszywały. Telewizji nie było, roboty w polu nie było. To
była rozrywka. Tak jak my niektórzy patrzymy teraz w ekran komputera czy
telewizora – tak Ona trzymała w dłoni igłę z kolorową nitką i patrzyła na swoje
wprawne dłonie, które z białej przestrzeni materiału, przy pomocy tych kolorowych
nitek wyczarowuje jelenie z imponującym porożem, piękne jeszcze dziś soczyście wyglądające płatki maków, zielone gałązki, czy dzikie czerwone, albo
różowe róże.
To będzie
mocny akcent w naszej chałupie:)
Za makami i różami kryje się autorka:)
Bezdyskusyjnie maki są przepiękne. Może sypialnia? Witam się po raz pierwszy i pozdrawiam! Miło tutaj... M.
OdpowiedzUsuńWszędzie będą pasować w drewnianej chacie, i na ścianie, i jako serweta na stoliku czy skrzyni; a może ciocia ma jeszcze makatki z wierszykiem typu "dobra żona" ..., albo jeszcze inne, zbieraj wszystko; ja poluję na takie, a może sama sobie wyszyję na kawałku białego płótna; szkoda, że minęły te czasy, kiedy kobiety schodziły się wieczorami na wspólne dzierganie, wyszywanie czy darcie pierza; moje pierwsze haftowanki były na starym ręczniku, nitkami wysnuwanymi z chustki mamy; pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNa takie z napisami też polujemy:) Jak się podejmiesz wyszycia to koniecznie pokaż u siebie na blogu:) Pozdrawiamy mocno!!
Usuń