I widzę naszego dziadka w domu rodzinnym Taty, który
przegania nas, bo znowu przyłapał naszą trójkę na wykradaniu ziemniaków z
parnika.
Gotował je dla świń, w łupinakch, w parniku umieszczonym w
skleconej z desek prowizorycznej kuchni. Jeszcze dziś, już nieużywana, stoi obok studni. Stąd blisko do stajni.
Sami nigdy nie wpadlibyśmy na pomysł podnoszenia wielkiej
pokrywy ogromnego - ciężko w sumie powiedzieć, że gara – bo to naczynie było
jak wielka beczka. Trudno mi sobie przypomnieć, ale ta beczka leżała chyba na
konstrukcji z cegłówek, pod które
podkładało się polana i paliło ogień.
Wody w środku było na pewno mniej niż
połowę całej beczki. Do tego ta wielka szczelnie zamknięta pokrywa.
Pierwszy raz pokrywę podniosła Mama. Szybko wyjęła dla
nas wszystkich po kartoflu. Były tak gorące, że na pewno wszyscy przerzucaliśmy
je szybko z ręki do ręki.
- To jedna z najpyszniejszych rzeczy jakie jadłam w
dzieciństwie. Podkradaliśmy je tak samo naszemu Tatusiowi jako dzieci –
usłyszeliśmy pierwszy raz.
Zaczynam śnić ,uwielbiam ziemniaki , jeszcze w takim wydaniu...
OdpowiedzUsuńO, tak, to był przysmak, odrobinkę jeszcze posypany solą; a w sobotę parnik był szorowany, grzany był cały kocioł wody, na sobotnie kąpiele po znojnym tygodniu; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU nas też sól była w papierku z gazety:). Pozdrawiamy bardzo!
OdpowiedzUsuńZ parnika jadłam ziemniaki tylko raz. Pamiętam, że mi smakowały bardzo. Lubię takie w łupinach z solą i masłem.
OdpowiedzUsuńMy w "mundurkach" jedliśmy zawsze właśnie z masełkiem, solą i białym serem - w Środę Popielcową:)
OdpowiedzUsuńTeż wykradałam ziemniaki z parnika :D
OdpowiedzUsuńTeraz robię sobie substytut, gotując ziemniaki na parze :) Smakują bardzo podobnie :)
Parnik... oj tak... są wspomnienia :-)
OdpowiedzUsuńO żeż, parnik. Ostatni taki widziałam w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych, ubiegłego wieku, na głębokiej wsi mazowieckiej. Nie było tam nawet światła. Były ule,miód, masło swojski chleb, zsiadłe mleko schłodzone w studni, wiśnie szklanki z dużego drzewa koło domu. Jak cudne są wspomnienia. Dziękuję. Ol-ka.
OdpowiedzUsuńJa tak jadłem jak dziadek gotował ziemniaki świniom i to w sumie nie tak dawno, w dzieciństwie w latach 2003-2008. Takie ziemniaki mają smak. Teraz sam chowam świnie i za każdym razem gotując ziemniaki w parniku przypomina mi się dzieciństwo. Jakoś teraz ich nie jem, sam niewiem dlaczego. Za godzinę będę gotował dla świń i aż spróbuję po latach ;)
OdpowiedzUsuńJa spotkałem ten wynalazek na obozie harcerskim. Był tak użyteczny jak nasze finki, był niezastąpiony.
OdpowiedzUsuń