Miałam wybór, tego nigdy nie ukrywałam. Mogłam zostać żoną postawnego, rudego Ormianina,
albo maszynisty kolejowego z Ukrainy, który wiedział, że wzbudza respekt wśród
wszystkich, którzy znają się na kolejnictwie.
Pierwszy był
nieśmiały mimo, że kilka dobrych lat
starszy. W jego imieniu przemawiał ojciec:
- Czekaliśmy
na Ciebie całe życie. W ziemi zakopane 300 litrów wina, które trzymam
specjalnie na ślub mojego pierworodnego.
Te słowa usłyszałam
na postoju pomiędzy Soczi a wyjazdem do Krasnej Polany (Rosja). Kiedy to mówił
siedzieliśmy my wszyscy, on, jego syn Adam i ich rodzina.
Tuż za ich domem
pnące się wysokie druty kolczaste i przechadzający się w pobliżu pogranicznicy strzegący granicy
rosyjsko-abchaskiej.
Mimo, że
kilka tysięcy kilometrów od domu i z kolegami, którzy chętnie przystali na
pomysł ożenku – to jednak bez strachu żartowałam i ja.
Nie było za
to żartu, z pewnym siebie i zawadiackim maszynistą.
Trafiamy na
niego w Siankach (Ukraina). Jest noc, czekamy na poranny pociąg do Lwowa. Cztery dziewczyny w nocy, więc pozwalają nam
przeczekać w budynku gdzie kolejarze odpoczywają przed nową wyprawą z wagonami.
- Zabiorę
Cię zimą do dobrego ośrodka narciarskiego, mam tam znajomą – przekonuje mnie do
ożenku.
Za mnie
odpowiada A:
- Nie – kiwa przecząco głową.
Ja wycofana i milczę.
- Mam
działkę przy samy Morzu Czarnym. Będziesz mieć złote piaski
Ona za mnie stanowczo:
- Nie
On sypie
argumentami jak z rękawa.
W końcu
sięga po ten ostateczny. Zaryzykuje pracę, szacunek i prestiż. Zabierze nas do Lwowa w maszynowni.
Jak wracamy?
To widać na załączonym obrazku.
Chyba jednak
podskórnie czułam, że trafię na krajowegoJ
fot. Baba na wsi
W starożytnych czasach, na rynku w Drohobyczu, chodził za mną długowłosy przystojniak, zachodził z jednej strony, zachodził z drugiej strony, aż wreszcie zapytał: U ciebie jest czołowik? - Jest - odpowiedziałam, odszedł z takim żalem w oczach, eh!
OdpowiedzUsuńOstatnio odbierałam twardy dowód rejestracyjny w urzędzie, a jest jakiś myk, że mogą inostrancy rejestrować auta do spółki z Polakami, i stał tam, Gruzin albo Ormianin, w każdym razie z tamtych rejonów, a rzęsy miał do połowy policzków, czarne i takie długie, taki naturalnie urodziwy, moja mama powiedziałaby "urodny"; niektórzy mężczyźni z tamtych stron są piękni; pozdrawiam.
I chwilę takie,że wspomnienia już zostaną...
UsuńNie skusiło Cię 300 litrów wina, ani perspektywa podróży w zaoliwionej maszynowni parowozu, ani złote piaski Morza Czarnego, więc widać, że jesteś bardzo wybredną babą. A ciekawe czym Cię skusił ten krajowy? Niech pomyślę... pewnie obiecał Ci kupno rozwalającej się chałupy gdzieś na Podkarpaciu, w której trzeba prawie wszystko powymieniać, bądź wyremontować, nieprzespane noce z tym związane, ciągły brak pieniędzy również z tym związany, i wiele, wiele innych atrakcji także z tym związanych. Czyli jednym słowem obiecał Ci miłość... Myślę, że zrobiłaś dobry interes, szczęściaro :-) d.w.
OdpowiedzUsuńInteres żżycia, przynajmniej do tej pory,hi hi
Usuń