W chałupie
sen mam dobry. Jednak kilka dni z rzędu budzi mnie stukanie. Za pierwszym razem
budzę Onego, jednocześnie zastanawiając się, która to godzina. Na zewnątrz
jasno. Myślę: puka ktoś... Tak, zaspaliśmy.
Teraz nie
potrafię dokładnie powiedzieć, czy to pierwszy dowód na obecność dzięcioła w
naszym obejściu, czy może usłyszałam na którymś drzewie ten charakterystyczny odgłos,
czy po raz pierwszy zobaczyłam go przy prowizorycznie skleconym przez Onego
przed pierwszą zimą karmniku umocowanym na papierówce.
Najważniejsze,
że próby wabienia powiodły się w stu procentach, ba nawet 200 bo wypatrujemy
nie tylko dzięcioła dużego, ale także dzięciołka. I oczywiście do tego dochodzi
jeszcze cała gromadka sikorek: bogatek, czarnogłówek, modraszek i kowalików. Do
towarzystwa dołączają sójki. Nasze miejsce staje się (mam nadzieję) rajem dla
ptaków.
Do chałupy
przywozimy przewodnik po ptakach Europy i zapas jedzenia dla naszego ptactwa. Przez okno w kuchni, które znajduje
się na wprost ptasiej stołówki, wyglądamy każdego nowego, naszego
osobistego!!!! ptaszka.
I tuczymy
ile się da, bo takie chudziutkie i biedniutkie w porównaniu z tymi, które
stołują się na naszym parapecie w miejskim domu.
Ufff, cel
został osiągnięty! Ptak w zagrodzie jest i basta!
Kowalik to ma szerokie horyzonty:)
Wabik na ptaszki jest
Czekamy...
Sikorka bogatka - monitoruje
Sprawdza czy dobre:)
Czuwa
Kowalik też się skusił - monitoruje
Czuwa:)
Szuka życiowej perspektywy:)
A oto i DOWÓD
Nasz, osobisty dzięcioł duży
On również poszerza horyzonty
Współczesne substytuty karmników
Kowalik daje się skusić
I działa
Smakuje...
Zdjęcia On i Baba na wsi
świetne zdjęcia ,szczególnie te na wierzchołku..
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę dzięcioła. Ja obserwuję sowę pójdźkę, która "drze mordę" wieczorem i w nocy. Nie jest łatwo ją zlokalizować ale czasem się udaje, raz widziałam ją na moim dachu. No i ostatnio widziałam całkiem blisko jastrzębie i myszołowy...ale to na przydrożnych drzewach i słupach. Atlasy ptaków też poszły w ruch...
OdpowiedzUsuńWciąga prawda? A my zazdrościmy widoku sowy. U nas mamy dwie, ale na razie tylko w zasięgu zmysłu słuchu:). Zobaczyć, jeszcze się nie udało...
OdpowiedzUsuń