środa, 5 lutego 2014

Pożytku to to z tego nie będzie


Kogut rozwalił sobie ogon i ma przetrącony kark, a właściwie to M. rozwalił mu ogon i przetrącił kark kiedy grał w piłkę.
Dostaliśmy tego koguta z Onym z okazji ważnej uroczystości od A. i A. Kiedy go nam wręczali, w pewnym sensie spełniali moje wieloletnie marzenie o własnym osobistym kogucie, który pianiem będzie mnie budzić każdego dnia. Ten był inny. Nie chciał i nie chce piać, ale trzymamy go gdyby jednak zechciał. 

Mamy jeszcze u siebie kurę, ale nie mam odwagi jej spalić. Są też dwie perliczki kupione po promocji i jedna czarno-biało-czerwona mała kurka z Armenii spod świątyni wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.


Z grzebiących to chyba wszytko co mamy w swoim obejściu.

Pożytku to to z tego nie będzie... 




Zdjęcia On (prawdziwa kura:))
a resztę Baba na wsi

5 komentarzy:

  1. Co to, jedna kura i tyle garnków ma?:) Rozpusta, pani, rozpusta!
    Śliczne te ceramiczne ptaszory.
    My mamy żywe (czasami nieżywe, jak jastrząb przyleci) kury. Bardzo zabawne krzyżówki liliputek z zielononóżkami i z czymśtam czymśtam. Każda ma inny charakter i temperament. Wciąż się tylko nie mogę przyzwyczaić do tego, że są drapieżnikami i z upodobaniem polują.
    Pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
  2. To macie naprawdę wesoło. Tak sobie myślę, że jakby nasze babcie usłyszały jak się rozczulamy nad kurami to by się uśmiały:). A te swoje krzyżówki to masz u siebie na blogu? Chętnie pooglądam.
    A kurek oj więcej jest. On chyba zrobił wąski kadr. To kury, które są w rodzinie. Będą i kolejne z tego towarzystwa. Ściskamy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne te okrąglutkie kureczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. mają swój urok te kurki, najbardziej mi się podobają te pasibrzuchy biała i czarna :o)

    OdpowiedzUsuń