poniedziałek, 20 stycznia 2014

Jak uwierzyć, że się uda?



-  Nie wejdziemy do środka dopóki dom nie będzie mieć porządnych fundamentów. Inaczej strach robić – z takimi słowami zostawił nas szef ekipy, która podjęła się remontu naszej chałupy.
Z jednej strony szczęście. Rok od kupna chałupy wreszcie ktoś się za nią weźmie profesjonalnie. Z drugiej konsternacja.
Niewiele mamy czasu na znalezienie dobrej ekipy murarskiej i to w środku lata, kiedy wszyscy robią na prawdziwych budowach i zarabiają konkretne pieniądze.

Szukamy kogoś kto nie tylko znajdzie sposób na niepewny strop nad piwnicą i walące się w niej ściany, ale do tego zrobi podmurówkę pod druga połową domu. Tutaj belki leżące bezpośrednio na ziemi próchnieją i też pozostawiają wiele do życzenia.
Bez tego tamci nawet nie zaczną...

Zaczynają się gorączkowe poszukiwania. Telefony do znajomych i ich znajomych. W okolicy nie mamy nikogo. Ci którzy mogliby nam coś poradzić też nie słyszeli o wolnej ekipie.
W końcu w naszym rodzinnym mieście znajdujemy fachowca, który decyduje się na przyjazd (150 km) i obejrzenie wszystkiego.

Na miejscu spotykamy się pod wieczór. Denerwuję się, jest naszą jedyną nadzieją. Ogląda, przechodzi się, coś komentuje. Nie wygląda to dobrze. W końcu wyrokuje. - Ja mam tylko syna, który mi pomaga. We dwóch nie damy rady. To robota dla doświadczonych murarzy.
Nie przytoczę słów jakie przetoczyły się przez moją głowę.  Z rozpaczą w głosie pytam czy może nam kogoś polecić. Myśli i... nagle!

A tak, przypomina sobie, że ma kolegę, z którym robił na budowach za granicą i na dodatek on pochodzi z tych stron. Dzwoni. Mówi w czym rzecz. Tamten w Brukseli, ale każe nam dzwonić w sobotę.
Nasza „nadzieja” odjeżdża.

Sobota. Dzwonimy. Mówi tylko, że przyjedzie jutro pooglądać.
W niedzielę dowiadujemy się, że ma urlop, jest w Polsce na tydzień, bo normalnie robi na budowach, właśnie w Brukseli.
Nie spodziewamy się, żeby wolne chciał spędzić w naszej piwnicy..., kiedy on ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu mówi
- Koledze (nasza „nadzieja”) nie odmówię. Jutro zaczniemy. Jak wyjadę to tu porządnych gości do was przyślę.

To wszystko tak po prostu, bez żadnych narzekań, że może by mógł, ale woli odpocząć, bez żadnego ociągania, marudzenia. Wie, że jesteśmy w potrzebie i nas tak nie zostawi.
Nie mogę uwierzyć:)

 Łączenia pękają...

Jak tu się nie załamać:)
Zdjęcia ON



7 komentarzy:

  1. to ja już się pogubiłam :) zrobili, nie zrobili ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To retrospektywa:) stan na lato 2013. Podmurówka jak sama zauważyłaś jest. Tylko ja z pisaniem powolniejsza, hihihi

    OdpowiedzUsuń
  3. Niebawem stan sprzed kilku miesięcy (opisywany na blogu) dogoni stan obecny:). Ale nie potrafiłabym inaczej, tak po prostu przejść do tego co tu i teraz kiedy po drodze się tyle działo:)

    OdpowiedzUsuń
  4. a Sempu? kiedy Sempu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Już wreszcie niedługo, po tych Panach:)

    OdpowiedzUsuń
  6. pisz, pisz nawet o tych fundamentach...... to moja jedyna lektura jak na dzien dzisiejszy.....

    OdpowiedzUsuń