piątek, 3 stycznia 2014

W filmowym tyglu cz.II


Lada dzień rozpocznie się kalendarzowe lato. On postanawia, że pokaże mi Dom zły.
Wyjeżdżamy od siebie wąską szutrową drogą, dojeżdżamy do asfaltu, ale droga robi się jeszcze węższa, góra, dół, góra, dół – kiedy jechałam tędy pierwszy raz żołądek podchodził mi do gardła. Dojeżdżamy do głównej drogi, potem jeszcze główniejszej, a w końcu tej najważniejszej. Przejeżdżamy przez miasto, a kilka kilometrów dalej skręcamy w lewo – Bielanka 5 (lub 3 o ile dobrze pamiętam).

Nie mam pojęcia skąd On wie gdzie mnie wieźć, ale milczę. Dojeżdżamy do Bielanki, ale tym razem (bo jesteśmy tu po raz drugi, o pierwszym też nie omieszkam napisać), nie zjeżdżamy w centrum wsi w drogę w dół do cerkwi, a nieco wcześniej skręcamy w lewo. Droga prowadzi lekkim wzniesieniem. Chyba z emocji nie pamiętam, czy było tam chociaż kawałek asfaltu. Ostatecznie polną drogą dojeżdżamy na duże, wypłaszczone wzniesienie i... Nagle mam wrażenie jakbym stała na planie filmowym i zaraz mnie stąd ktoś przegoni bo przeszkadzam. Gorzej, że podjedzie porucznik Mróz, będzie chciał się dowiedzieć dlaczego się tutaj plączemy i czy przypadkiem nie mamy związku z tym morderstwem...

Wysiadamy z auta. Stawiamy pierwsze kroki na łące przylegającej do Domu złego. Ogrania mnie dziwne uczucie. Jednak trochę nieswojo.  Podchodzimy bliżej. Wspinam się na podmurówkę, zaglądam do środka, obchodzimy dom dookoła, próbujemy przypomnieć sobie sceny z filmu, które rozegrały się w TYM miejscu. W środku rozwalony piec, porzucone izby, nie możemy tylko znaleźć wychodka, który powinien stać niedaleko domu.
Odchodzimy, ale nie z pustą ręka opuszczamy to miejsce. Czy to co zabieramy do naszego obejścia przeniesie jakąś klątwę tego miejsca...? Przy naszych remontach nawet nie mam tego na oku, teraz nie mogę tego znaleźć...





Dom zły Wojciecha Smarzowskiego. To tutaj była nagrywana część filmu.
Zdjęcia On


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz