- Chciałabym śmierci – M. mówi to zawsze kiedy ona ją
odwiedza. I ona zawsze odpowiada jej to samo: – To nie my decydujemy o swojej
śmierci. I jest cisza.
A potem kiedy od M. wraca niemal zawsze myśli.
- Jakbym miała umrzeć. Teraz – i zaczyna wyobrażać sobie
swój pogrzeb. Myśli, czy kościół zdołałby się wypełnić ludźmi? Czy jej krewnym,
bliskim przyjaciołom, tym którym wydawało się, że jest im bliska, lub tym,
których ona uważam za bliskich – czy im wszystkim chciałoby się wziąć jeden
wolny dzień od pracy, a to oznaczałoby o jeden dzień mniej na wakacyjne
przyjemności, czy chciałoby im się jechać kilkaset kilometrów na kilka godzin
wątpliwej przyjemności? Kto zadzwoniłby do jej bliskich i powiedział, że bardzo
chciałby być, ale nie może się wyrwać z pracy, że nie ma jak dojechać, że
dowiedział się za późno i nie da rady sobie tego zorganizować, pomyśli,
przecież nic takiego się nie stanie – ona mnie już nie potrzebuje.
A wreszcie, aż żałuje, że nie usłyszy w momencie swojego
pochówku na własne uszy tych mówionych szeptem słów na jej temat.
I jak przychodzi ten moment jej myśli to zaczyna
rozważać, kto i co mógłby powiedzieć? Chciałaby, żeby ktoś odważył się
opowiedzieć jej śmiałe, czasem bezwstydne, ale zabawne historie.
I wie na pewno, że prawie każdy przez pierwsze dni, a
niektórzy tygodnie będą jeszcze myśleć o niej i tym co ma z nią związek w ich
pamięci. Jednak w końcu z ogromną porywczością znowu porwie ich życie i zaczną
się martwić, cieszyć i przeżywać i przestanie im jej brakować. Będzie wolna od
tego, nie będzie jej przykro. Ale gdyby miała już coś czuć to wolałaby
przyjemność, że potrafią żyć bez niej. Ona bez niektórych nie potrafi.
Autor opowiadania: Baba na wsi
Zamyśliłam się...a za progiem czeka właśnie życie, sklepy i zakupy świąteczne. Muszę dać mu się porwać, a tak dobrze mi się siedzi. Przypomniałam sobie letni spacer z babcią po cmentarzu. Podobały mi się niektóre wypielęgnowane groby. Inne były znów kompletnie opuszczone. Miałam ok. 5 lat. Zaczęłam opowiadać babci, jak piękny będzie jej grób, jakie kwiatki posadzę itp...To trochę tak, jakby usłyszała na własne uszy szepty na własnym pogrzebie.
OdpowiedzUsuńA ja zawsze powtarzam, że moim marzeniem jest, aby mnie rozsypali tam na tych właśnie łąkach, które widać na zdjęciu :-) Mój Regietów. I nie ważne co będą o mnie mówić i nie ważne kto będzie, ważne żeby rozsypali.
OdpowiedzUsuń