Czujesz jak bolą cię ręce, jak oblewa cię pot, jak zaczynasz być cała czerwona i nie masz już siły dojść do chałupy? Ba - jak w końcu przystajesz to kręci ci się w głowie? Tak, to się nazywa fitness u baby!
W zależności od sytuacji jest mniej lub bardziej
intensywny. Ostatnio jest głównie: pochyl się w dół, weź ciężarek do jednej i
kolejno drugiej ręki, zrób kilka szybkich kroków, odłóż ciężarki, wróć z
powrotem i powtórz czynność. I powtarzasz ją, jak sama masz wrażenie w
nieskończoność, a konkretnie jak na kupie skończy się przywiezione właśnie
drewno na opał na kolejne zimy.
Albo, weź odpowiedni przyrząd w obie dłonie i z rozmachem
posuwistym ruchem zagarniaj rozproszony ciężar na wybrany przyrząd. Po
zagarnięciu – podnieś do góry i przerzuć. Powtarzaj, aż zrobisz ścieżki z
chałupy do wychodka (tej zimy już nie będzie potrzeby więc będzie o jeden
element ćwiczeń mniej (czytaj tutaj), do stodoły i do samochodu.
I żeby się nie nudziło i jak to mówią na fitnessie, żeby
zaskoczyć mięśnie - to zależnie od pory
roku można dobierać sobie różne warianty ćwiczeń.
Moje ostatnio najbardziej popularne – to kucnij, wstań,
kucnij, wstań – na wzór szkolnych przysiadów. Wykonujesz do osiągnięcia nie
tyle efektu (nie daj Boże spadku masy:)), a zakończenia siania na założonej
liczbie grządek.
Aż nie chcę myśleć co się będzie działo u baby na
fitnessie kiedy to wszystko zacznie wybijać razem z chwastami na powierzchnię.
Oj, a dużo tego będzie...
Struś potrafi pędzić nawet 70 km/h, Baba niestety nie... Więc cóż zrobić trzeba się brać za ćwiczenia na miarę swoich możliwości:)
Struś potrafi pędzić nawet 70 km/h, Baba niestety nie... Więc cóż zrobić trzeba się brać za ćwiczenia na miarę swoich możliwości:)
Hehe, nie ma to jak fitness na świeżym powietrzu ;) A tak ogólnie ciekawy blog, mam zamiar zaglądać raz na jakiś czas, pomiędzy moimi fitesssami :P Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:) Dzięki!
UsuńO, to jest najlepszy fitness pod słońcem, taki ... ogólnorozwojowy...co tam duszne i nudne siłownie, sale z aerobikiem, tu jest kwintesencja zdrowego rozruszania; oj, Babo, na skrzydłach poleciałabym do chatki, a tu trzeba święta godnie spędzić z rodziną, i coś mi się wydaje, że lekkie zdziczenie na bezludziu bardziej mi służy, bo coś tak szwędam się bez celu po domu, i ani przede mną, ani za mną; pozdrawiam z deszczykiem.
OdpowiedzUsuńJak już człowiek zazna tego wioskowego, to potem naprawdę jakoś trudno, prawda? Ściskamy mocno!!!
OdpowiedzUsuńhaha babo, to najlepszy fintess na świecie :-)
OdpowiedzUsuńJak wrocimy to bede miec turbofitness na grzadkach. Ale ilosciach jedzenia jakie tu zjadam, bardzo sie przyda:)
OdpowiedzUsuń