Nie mam pojęcia
jak długo to trwało naprawdę, ale ja miałam wrażenie, że ciągnęło się
godzinami. Udział mój i mojego rodzeństwa w tym wszystkim to trzymanie na
zmianę dużej drewnianej łyżki zatopionej w maślniczce. Do dziś nie mam pojęcia
czy trzymanie tej łyżki było do czegokolwiek potrzebne. Babcia twierdziła, że
tak, a żadne z nas nie miało odwagi się sprzeciwić.
I choć dziś
moje robienie masła obdarte jest zupełnie z dawnego obyczaju (i nie oszukujmy
się, smaku również) to nie potrafię ukryć radości z tego co znalazło się dziś
na dopiero co upieczonym przez Onego chlebie.
O tym, że masło jest teraz zrobić
naprawdę łatwo słyszałam od dawna, ale dopiero dziś wyjęłam z lodówki, wcale
nie swojską, bo takiej nie miałam, ale najzwyklejszą sklepową śmietanę 30
procentową. Wlałam do pojemnika i zaczęłam miksować. Wcale nie bez rezerwy.
Tymczasem po kilku minutach zrobiła się z niej
bita śmietana, a po kolejnych zaczęły pojawiać się żółte grudki, po chwili już
wyraźnie było widać masło i maślankę, którą odlałam. Masło ugniatałam jeszcze łyżką
(i tu jedynie jest podobieństwo do naszego dawnego robienia masła – bo użyłam
łyżki drewnianej), żeby wycisnąć z niego resztki maślanki. Wlalam jeszcze
bardzo chłodnej wody i ponownie ugniatałam masło.
I wiem,
wcale nie ma smaku takiego jak to, które robiłyśmy z babcią, nie nazywa się
wiejskie, nie jest może prawdziwe, ale naprawdę mi to nie przeszkadza. Jedno
jest pewne, smakuje lepiej niż to, które kupujemy gotowe w sklepie.
Do zrobienia
masła użyłam w sumie 400 mililitrów śmietany i wyszło mi z niej 140 gram masła.
To chyba dobry pomysł, mikser i śmietana; swoje masło ubijałam w słoiku, śmietany było za dużo, a ręce omdlewały; a teraz czekam na wieści z chaty; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj Marysiu! Koniecznie spróbuj, Ja byłam naprawdę w szoku jak szybko zrobiło się masło:) O naszej chałupie już lada dzień. Mocno pozdrawiamy!
Usuń