Inaczej
chyba nie można napisać, jak nieistnienie (oczywiście tylko wirtualne:)) - baby i Onego przez jakiś czas.
Nasza
chałupa i obejście do pewnego momentu były wierne właścicielom i trudno było
szukać w chałupie czy wokół niej jakichś oznak życia. Zastygła w uśpieniu i
czekała, aż w końcu dopadły ją pierwsze oznaki przebudzenia.
Powoli
sączyły one w Babie wyrzuty sumienia. I wreszcie chałupa
wraca do łask i chwilowe porzucenie rekompensujemy jej radykalnymi zmianami, o
których już lada dzień:)
Fajnie, że wróciłaś :-) podglądam Twojego bloga już od jakiegoś czasu i trochę przykro mi było, że tu cisza i cisza!!! Pisz proszę :-) Czekam na relacje z remontu, zmian w chacie - a jestem tym bardzo zainteresowana bo sami jesteśmy na etapie przenoszenia starego, drewnianego domu. Pozdrawiam serdecznie Kasia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za te wszystkie słowa:). O naszej chałupie już lada dzień, bo chociaż tyle było milczenia to w chałupie trochę działo. Pozdrawiamy i trzymamy kciuki za Wasz dom. To naprawdę duże wyzwanie:)
Usuń