piątek, 31 października 2014

Plany poszły "w łeb"


Miał być kompromisem między moją i Onego wizją. Mowa o kolorze, który miał pokryć naszą wyczekaną podłogę.  Było naprawdę dużo szukania, oglądania, oceniania, a w końcu testowania i podjęcia ostatecznej decyzji, która…
Która przynajmniej po moim pierwszym spojrzeniu na nową podłogę błyskawicznie ulega zmianie. 

Idealnie byłoby gdyby zachowała kolor jaki ma teraz, ale wiemy, że sosna zżółknie i to dlatego już wcześniej testowaliśmy na próbnych deskach różne warianty. Miał być jasny brąz – a zgodnie z nazwą na puszcze bejcy – orzech. I wybrany kolor był kompromisem pomiędzy naszymi rozbieżnymi wizjami.  Ja chciałam podłogi jasnej, On ciemnej, ale w końcu i Onemu i mi kolor spodobał się ten sam.

Do czasu… zobaczenia w chałupie gotowej już podłogi.  Wtedy okazało się, że nic z naszych planów, wyborów, bo właściwie całe wnętrze krzyczy wręcz – przynajmniej do mnie:)

- Musi być jasna. 
Patrzę na Onego i myślę sobie:
- Mam nadzieję, że do Onego to wnętrze krzyczy to samo co do mnie.

Odjeżdża kolega, od którego odbieramy robotę i niemal na odjezdnym mówi nam.
- Starajcie się, żeby zrobić jasną.

Kiedy odprowadzamy go do samochodu nie poruszamy jeszcze tego tematu.
Znowu wracamy do chałupy. Patrzymy na jasną, dużą przestrzeń, którą mam świadomość zawdzięczamy podłodze i zaczynam.

- Nasz kolor tu w ogóle nie pasuje. Musi być jasny.

On nie ociąga się ze swoją opinią. Mamy jeszcze zakupioną na testy bejcę - bielony dąb. Zabieramy ją do domu. On maluje dwie deski z odpadków po kładzeniu podłogi. Kiedy przynosi do domu, żadne z nas nie ma już wątpliwości jaki odcień będzie mieć nasza podłoga.

Całkowity efekt poznamy dopiero za jakieś półtora tygodnia kiedy On z członkami rodziny przemienią naszą podłogę. 
Mam nadzieję, że się nie mylimy!

P.s. Te powyżej to testowane. Jaśniejsza to miał być założony kompromis, który ostatecznie się pojawi. Nie miałam przy sobie próbek tych ostatecznych, ale będzie niespodzianka bo zobaczymy już ostateczny efekt i to całkiem niedługo. Hurra!!! 


8 komentarzy:

  1. Tak to z remontami jest! Nigdy nie widać końca problemów i dylematów:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Wam zazdroszczę tych "problemów" i dylematów :) Dopieszczanie domku to sama radość! Ale rzeczywiscie sporo czasu i cierpliwości potrzeba. Fajnie, że humor Wam przy tym dopisuje. Takie odnoszę wrażenie. Ale moze .. się mylę?
    elaTon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mylisz się. To naprawdę fajne uczucie - wybory, decyzje i oglądanie efektów tego wszystkiego. Wydaje mi się, że teraz zacznie się właśnie najfajniejsze - tworzenie całej przestrzeni. Już jestem ciekawa co wymyślimy i jak to będzie wyglądać:)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Już niedługo się przekonamy czy wybór jest odpowiedni:)

      Usuń
  4. Ja tam lubię kolor naturalny, czyli z wiekiem szary, bo niczym nie pociągnięty. A po szorowaniu szarobiały.
    Czekam na zdjęcia. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne dylematy (choć jestem za jasnym). Uwielbiam urządzać, budować, tworzyć coś nowego :). Trzymam kciuki (i zapraszam "do siebie")

    OdpowiedzUsuń