Miał być
kompromisem między moją i Onego wizją. Mowa o kolorze, który miał pokryć naszą
wyczekaną podłogę. Było naprawdę dużo
szukania, oglądania, oceniania, a w końcu testowania i podjęcia ostatecznej
decyzji, która…
Idealnie
byłoby gdyby zachowała kolor jaki ma teraz, ale wiemy, że sosna zżółknie i to
dlatego już wcześniej testowaliśmy na próbnych deskach różne warianty. Miał być
jasny brąz – a zgodnie z nazwą na puszcze bejcy – orzech. I wybrany kolor
był kompromisem pomiędzy naszymi rozbieżnymi wizjami. Ja chciałam podłogi jasnej, On ciemnej, ale w
końcu i Onemu i mi kolor spodobał się ten sam.
Do czasu…
zobaczenia w chałupie gotowej już podłogi.
Wtedy okazało się, że nic z naszych planów, wyborów, bo właściwie całe
wnętrze krzyczy wręcz – przynajmniej do mnie:)
- Musi być
jasna.
Patrzę na Onego i myślę sobie:
- Mam
nadzieję, że do Onego to wnętrze krzyczy to samo co do mnie.
Odjeżdża kolega,
od którego odbieramy robotę i niemal na odjezdnym mówi nam.
- Starajcie
się, żeby zrobić jasną.
Kiedy
odprowadzamy go do samochodu nie poruszamy jeszcze tego tematu.
Znowu
wracamy do chałupy. Patrzymy na jasną, dużą przestrzeń, którą mam świadomość zawdzięczamy
podłodze i zaczynam.
- Nasz kolor
tu w ogóle nie pasuje. Musi być jasny.
On nie
ociąga się ze swoją opinią. Mamy jeszcze zakupioną na testy bejcę
- bielony dąb. Zabieramy ją do domu. On maluje dwie deski z odpadków po
kładzeniu podłogi. Kiedy przynosi do domu, żadne z nas nie ma już wątpliwości
jaki odcień będzie mieć nasza podłoga.
Całkowity
efekt poznamy dopiero za jakieś półtora tygodnia kiedy On z członkami rodziny przemienią naszą podłogę.
Mam nadzieję,
że się nie mylimy!
P.s. Te powyżej to testowane. Jaśniejsza to miał być założony kompromis, który ostatecznie się pojawi. Nie miałam przy sobie próbek tych ostatecznych, ale będzie niespodzianka bo zobaczymy już ostateczny efekt i to całkiem niedługo. Hurra!!!
Tak to z remontami jest! Nigdy nie widać końca problemów i dylematów:(
OdpowiedzUsuńLiczę, że te najtrudniejsze już za nami:)
UsuńAle Wam zazdroszczę tych "problemów" i dylematów :) Dopieszczanie domku to sama radość! Ale rzeczywiscie sporo czasu i cierpliwości potrzeba. Fajnie, że humor Wam przy tym dopisuje. Takie odnoszę wrażenie. Ale moze .. się mylę?
OdpowiedzUsuńelaTon
Nie mylisz się. To naprawdę fajne uczucie - wybory, decyzje i oglądanie efektów tego wszystkiego. Wydaje mi się, że teraz zacznie się właśnie najfajniejsze - tworzenie całej przestrzeni. Już jestem ciekawa co wymyślimy i jak to będzie wyglądać:)
Usuńjasny :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo się przekonamy czy wybór jest odpowiedni:)
UsuńJa tam lubię kolor naturalny, czyli z wiekiem szary, bo niczym nie pociągnięty. A po szorowaniu szarobiały.
OdpowiedzUsuńCzekam na zdjęcia. Pozdrowienia
Cudne dylematy (choć jestem za jasnym). Uwielbiam urządzać, budować, tworzyć coś nowego :). Trzymam kciuki (i zapraszam "do siebie")
OdpowiedzUsuń