czwartek, 20 lutego 2014

Trudno myśleć o innym


Mam przed oczyma bezkres zieleni, gór, wzniesień, zacienień, połaci borówki, kosodrzewiny, odkrytych przestrzeni, dogłębnej ciszy i ludzi… 
Żeni, która kiedy trafiamy na Ukrainie w małej wiosce wiele lat temu, do sklepu jej rodziny, postanawia, że nie będziemy się nigdzie poniewierać i zabiera nas do swojego domu. Tam dostajemy kartofle z cebulą, kąpiel w balii i łóżka z siennikami na nocleg. 

Starszą panią, którą spotykamy w ukraińskich Bieszczadach, kiedy pasie krowę. Zatrzymujemy się, razem przysiadamy na pięknej, ukwieconej, pełnej słońca łące i porównujemy słowa polskie i ukraińskie. Z zaskoczeniem odkrywamy, że są tak do siebie podobne.

Widzę babuszki w miastach, które w prowizorycznych przenośnych lodówkach trzymają pierożki domowej roboty. Prosto z ulicy sprzedają je za grosze głodnym.  Są i te, które dokładają do tego domowe ciasta pokrojone na wielkie kawałki.

Przywołuję w myślach podróże elektriczkami, gdzie prowadzimy z miejscowymi długie rozmowy o życiu, wielogodzinne czekanie na dworcach i zainteresowanie, czy wsio haraszo?

Przypominam sobie sympatycznego, postawnego młodego  mężczyznę, który zapisuje mi w zeszycie swój adres.
- Na wypadek gdyby był potrzebny – mówi. 

Pamiętam innego, który w obawie, że nie znajdziemy właściwego podejścia pod Pikuj  (najwyższy szczyt Bieszczadów, znajdujący się na Ukrainie) przejdzie z nami  kilka godzin i pokaże
- Tutaj się już nie zgubicie…

Trudno myśleć o  innym.










Zdjęcia Baba na wsi

2 komentarze:

  1. :) ...Gorgany, Czarnohora...bylam...wszystko mi się przypomniało! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podążamy podobnymi ścieżkami:)

    OdpowiedzUsuń