środa, 13 listopada 2013

Podążając za marzeniami i zdając się na kobiecą intuicję

Zrobiliśmy rachunek sumienia, rygorystycznie podeszliśmy do oszacowania domowego budżetu, do tego stwierdziliśmy, że zdajemy się na Pana Boga i pożyczkę u rodziny:) (dzięki rodzino!) i postanowiliśmy! 
Był początek września ubiegłego roku, wsiedliśmy do samochodu z kartką z adresami w ręku, zarezerwowaliśmy nocleg w schronisku na Magurze Małastowskiej i byliśmy bardzo ciekawi co zastaniemy na miejscu.Ja oczywiście już wcześniej zadzwoniłam do wszystkich 5 właścicieli i jeszcze przed obejrzeniem każdego domu wynegocjowałam, tak na wszelki wypadek, jakąś obniżkę.
Pierwszy dzień to było jednak, co prawda niewielkie, ale rozczarowanie…
Pierwszy był w stanie tragicznym, miał piękną łąkę i stary dziki sad, ale gdyby był chociaż kilka metrów powyżej byłby piękny widok,  gdyby nie miał tylnej murowanej dobudówki, która zresztą popękała jakby przeżyła trzęsienie ziemi, gdyby był choć ciut większy, bo jedna izba to jednak za mało, kiedy my planujemy, że rodzina i znajomi będą do nas przyjeżdżać tabunami:).
Kolejny z zewnątrz zdrowy i zadbany, ale… ja bałabym się zjechać z głównej drogi na działkę, która prosto z asfaltu prowadziła ostro w dół, gdyby nie sąsiedzi, którzy mogliby z własnego domu zaglądać nam do okien i gdyby zapewnienia właściciela się sprawdziły, że owszem szosa jest, ale rzadko uczęszczana. Niestety samochody przejeżdżały co chwilę, a my przez okno nie moglibyśmy nawet zobaczyć kto jedzie (hihihi), bo ze względu na ostry spadek na działce dojrzelibyśmy zaledwie koła.
Były jeszcze dwa, ale to też nie było to, a gdyby ktoś zapytał mnie czego dokładnie szukam (oprócz tego, że ma być drewniany:), wcale nie potrafiłabym tak do końca na to pytanie odpowiedzieć.
Do odkreślenia na kartce z adresami został nam jeszcze jeden, ale jakoś nie mieliśmy go już ochoty oglądać.  Może następnym razem?
Może nie ma już domów jakich szukamy, może się po prostu spóźniliśmy?
Zadzwonił telefon. Słyszałam tylko jak On rozmawia z jakimś facetem. Zorientowałam się, że chodzi o dom. Nie było wyjścia, facet był stanowczy. Wiedział, ze może się nas spodziewać, jest w pracy, a jego kolega czeka, żeby na czas pokazania chałupy zastąpić go na chwilę.  
Jedziemy, główną szosą odnowionym asfaltem, potem skręcamy w lewo i jedziemy bardzo wąską drogą do góry, mijamy kilka domów, pojawia się las i gorsza, szutrowa droga, znowu asfalt i znowu szuter, ostro pod górę. Znowu w lewo i ostatnich kilkaset metrów prosto. Wjeżdżamy. Wysiadamy z samochodu. Patrzę na Niego i nie potrafię ukryć emocji. Ale wiem, że przed właścicielem domu muszę zachować zimną krew. Kiedy jest poza zasięgiem naszego wzroku,  mówię tylko:

- Ten dom da nam w życiu grunt pod nogami.


7 komentarzy:

  1. poranna kawka na progu i piękny widok na las -bezcenne Munia

    OdpowiedzUsuń
  2. Tabuny już niedługo nadjadą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam rowniez plan kupna starej chalupy do remontu(czy to tajemnica jaki koszt kupna?)czytam bloga od niedawna ale wyglada to naprawde super:)ps moze kiedys wpadne:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. prześlij na babanawsi@gmail.com swoj adres to Ci oczywiście odpiszę i jak tylko będziemy mogli doradzić to wal śmiało:). I zapraszamy!

    OdpowiedzUsuń