piątek, 4 kwietnia 2014

Magik Kazimierz



Wygina się jakby go potelepało prądem. - Nie utrzymam tak rwie – mówi. Kiedy się na niego patrzy to widać jak odczuwa ból, wykręca go, syczy, a gałązka w kształcie litery Y, którą trzyma w dłoni, jakby wodziła go za nos.
Patrzę na to wszystko i czekam, aż skończy pokaz dla mieszczuchów (czytaj mnie i Onego).
- Na studnię nic nie ciągnie. Będziecie kopać nową. Na stówę, to wam gwarantuję. Źle studnię wykopali – i pokazuje właściwe dla niej miejsce.

Niestety nie ma z mojej strony ani słowa podziwu czy oszołomienia (ale nie ukrywam, wiele nieokazywanej do czasu radości). Zaskoczenie tak, ale chyba nie takie jakiego by się spodziewał.  Jestem bezwzględna:) i  mówię tylko jedno zdanie:

- Mój Tato też potrafił szukać żył wodnych.

Popatrzy, nie jest zmieszany, uśmiecha się i on i my. Przyznajemy z radością, że szukanie żył wodnych w jego wykonaniu  to dla obserwatora wielka frajda.  Spodziewam się, że niejedna osoba współczuje mu ile bólu i energii musi poświęcić na wyszukanie u niej odpowiedniego miejsca na kopanie studni.

U nas ma być tylko jej czyszczenie. Podobno poprzedni właściciele od lat nie czyścili studni i korzystaliśmy z niej tylko do mycia naczyń, czy kąpieli. 

Teraz za sprawą nowo poznanego magika pana Kazimierza i jego pomocnika miało się to zmienić.
Zadanie naprawdę trudne. Jesteśmy pełni podziwu, kiedy pomocnik na metalowej konstrukcji, która przypominała huśtawkę, spuszcza go w dół.

Na pożegnanie nasz ulubiony magik pan Kazimierz przygotowuje dla nas jeszcze jedną niespodziankę. Bierze w ręce tę samą gałązkę, staje obok studni i zaczyna liczyć:
- Jeden – przy jednoczesnym  podobno samoistnym gwałtownym opuszczaniu się w dół szczytu gałązki. – Dwa, trzy – i to samo opuszczanie się gałązki. – Cztery, pięć – kończy i powtarza tę samą czynność jeszcze raz.
- Pięć i ciutkę – dodaje po zakończeniu powtórki.
- Macie tu studnię na 5  metrów w dół – słyszymy poważny głos.

Już jestem skłonna uwierzyć w magiczne właściwości Pana Kazimierza, ale ze złudzeń obdziera mnie On:

- No tak to by się zgadzało z liczbą kręgów:)

Panie Kazimierzu dziękujemy za porządną robotę i super zabawę! 
Szukanie żył wodnych i czyszczenie studni miało miejsce latem ubiegłego roku












Pan Kazimierz oraz jego pomocnik wyrazili zgodę na robienie i wykorzystanie zdjęć
fot. On

4 komentarze:

  1. Lepiej pomyśleć,że pan Kazimierz ma rację i od razu wszyscy poczują się lepiej.
    Nie ma to jak autosugestia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Próbowaliśmy z mężem działania patyczka wierzbowego, rzeczywiście nagina go do ziemi, niby do wody, mężowi bardziej, mnie wcale; gdzieś czytałam, że nie ma żył wodnych, są tylko warstwy wodonośne, cieńsze, grubsze, istnieją mapy hydrologiczne, i cała ta otoczka magii przy szukaniu wody to bajer, bo studniarze wiedzą, gdzie można szukać wody; właściwie szkoda, bo to takie ekscytujące to poszukiwanie żył wodnych; i właściwie nie wiem, wierzyć, nie wierzyć, i jak to właściwie jest; a skoro to był fajny dzień, to niech już zostanie, że p. Kazimierz jest magikiem nad magikami; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też popieram, żeby wierzyć!

    OdpowiedzUsuń