poniedziałek, 11 listopada 2013

Na babcinym progu

Ja od kiedy pamiętam, On od kilku lat. Wiedziałam jeszcze jako nastolatka, że będę mieć kiedyś drewniany dom. Zawsze kiedy byłam u babci, to wydzierałam ze stodoły stare cepy, dzieżki, sulówki, niecki, stare zawiasy wyjęte z wysłużonych szaf, zardzewiałe klucze, kawałki desek, które były stare i nie wyobrażałam sobie, żeby miały trafić pod kuchnię. Uciekałam na strych poszukać czegoś co w odpowiednim czasie zniosę na dół i zapytam czy to też mogę sobie zabrać. 
Babcia powtarzała mi, że to taki wstyd przed wszystkimi, żeby takie rzeczy do miasta wywozić. Czasem, żeby jej nie denerwować robiłyśmy to z mamą ukradkiem.  Wiedziałam, że babcia już nie pamięta, że przy szopie stoi jakaś stara drewniana skrzynka czy koło od wozu drabiniastego.

Kiedyś wracaliśmy z rodzicami „maluchem” z Wszystkich Świętych. Zatrzymaliśmy się pod naszym blokiem, a sąsiedzi na początku nieśmiale ukradkiem spoglądali na nas z ogromnym zdziwieniem.  W końcu ktoś się odważył:
- Trumnę przywieźliście? Nie przesadzacie?
Dopiero wtedy popatrzyliśmy na naszego malucha z dystansem. Rzeczywiście wyglądało przerażająco, my we trójkę zamknięci w małej metalowej puszce (czytaj maluch), na górze ogromna podłużna skrzynia z półokrągłą przykrywą. Trumna jak nic:)

Długo pracowałam nad babcią, żeby zgodziła się ją oddać. Jeszcze wiele lat temu, każdej zimy trzymała w tej skrzyni otulone w gazety gruszki. Kiedy byliśmy u niej na ferie, każdy z nas dostawał po jednej jako wielki rarytas. Były jednocześnie twarde, ale łatwo było je ugryźć, a sok ciekł po palcach. W końcu przekonałam ją i udało nam się ją załadować na bagażnik naszego malucha. W ten sposób zawędrowała do mojego rodzinnego domu. Teraz mam ją z kolei u siebie. Dlaczego jest taka ważna? Zrobił ją mój dziadek, który był stolarzem i ma co najmniej 50 lat!

To właśnie to miejsce - nasz ukochany domek z dzieciństwa, próg drzwi wejściowych, na którym piłam kawę, jadłam zawsze śniadanie, obiad, czytałam gazety, książki i zawsze tam siedząc przeszkadzałam innym – sprawiło, że już wiele lat temu narodziło się we mnie przekonanie:

Tak, kiedyś będę mieć drewniany dom! Na szczęście On tego chce także. 

2 komentarze:

  1. Ahh dokładnie ja mam tak samo, uwielbiałam jeździć do prababci na wieś (tym bardziej, że mieszkała sama pośrodku lasu a jakakolwiek wioska była daleko) chodzić na strych przeglądać i wywozić stare rzeczy :) też mam takie marzenie, już od szkoły średniej, bede mieszkać w środku lasu i mieć swoje gospodarstwo :) ty już to osiągnęłaś, a ja jeszcze moge o tym pomarzyć, ale jak mi sie już to uda to kto wie może ponownie tu zajrze np. zapytać o rade ;)) pozdrawiam i życze szcześliwego życia w swojej chatce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy bardzo i trzymamy kciuki za Twoje marzenie! Postaram się stworzyć u nas klimat, który także Ciebie przeniesie w te czasy, które sprawiły, że mamy takie a nie inne marzenia:)

    OdpowiedzUsuń