poniedziałek, 19 stycznia 2015

Dużo zamieszania, jeszcze więcej mąki w całej kuchni, ale nie znam nikogo kto powiedziałby, że nie warto:). Pieczemy chleb!


Dla chętnych: dokładna instrukcja wypiekania chleba domowym sposobem, który wykorzystujemy u siebie niemalże od roku. Trzymamy mocno kciuki za wypieki i życzymy powodzenia!
Zakwas:
Podstawa: bierzesz 100 gram mąki żytniej (On bierze typ 720) i 100 gram wody (może być z kranu) i dajesz do pojemnika (my mamy w słoiku). Mieszasz i zostawiasz w temperaturze pokojowej. Słoik nakrywasz papierowym ręcznikiem lub ściereczką, którą przytrzymujesz gumką recepturką. 
Po 12 godzinach  zawartość tylko mieszasz, a po kolejnych 12 (czyli po 24 od pierwszych czynności)  dodajesz mąkę i wodę w tych samych proporcjach: 100 gram mąki żytniej, 100 gram wody i mieszasz. 
Te czynności wykonujesz przez 5 dni.  Co ważne słoik z tworzącym się  zakwasem trzymasz przez całe 5 dni w temperaturze pokojowej. Po tym czasie masz gotowy zakwas:)

Uwaga!
Jeśli nie zamierzasz od razu robić chleba to wstawiasz gotowy zakwas do lodówki i dokarmiasz go raz w tygodniu. Dokarmianie to dodanie do zakwasu 50 gram mąki żytniej – tej samej, której użyliście do robienia zakwasu i 50 gram wody. Wszystko razem mieszasz i zostawiasz w temperaturze pokojowej na ok. 6-8 godzin. Po tym czasie możesz znowu włożyć do lodówki, lub zabrać się za robienie chleba.

Oczywiście jeśli zamierzasz piec chleb częściej niż raz w tygodniu to po prostu dowolnego dnia wyjmujesz zakwas z lodówki dokarmiasz, czekasz na zwiększenie jego objętości (wspomniane 6-8 godzin).  Jeśli jednak robisz sobie dłuższą przerwę w pieczeniu chleba to pamiętaj, że musisz go dokarmić 1 raz w tygodniu.

Ok. przejdźmy do procesu robienia chleba. Wyjęliście zakwas z lodówki, dokarmiliście go. Postał w temperaturze pokojowej 6-8 godzin. Widzisz, że zwiększył swoją objętość. To znak, że możesz się brać za robienie chleba.

Dla początkujących zdecydowanie polecamy pieczenie w podłużnych foremkach.
Przepis na jedną porcję (foremka o wymiarach dł.: 23 cm. u szczytu, szer.: 12 cm i wysokość: 7 cm.

Składniki:
400 gram mąki (mąkę według własnego uznania można mieszać. On robi najczęściej 250 gram pszennej chlebowej typ 650 i 150 gram żytniej typ 720)
300 gram wody
łyżeczka soli
2-3 łyżeczki oliwy
50 gram zakwasu

Wszystkie składniki mieszamy i zagniatamy ciasto do jednolitej masy. On miksuje zwykłym mikserem przy użyciu mieszadeł (aż sprawdziłam w Internecie jaką mają profesjonalną nazwę ) hakowych.
Wyrobione ciasto wyjmujesz z miski. Podsypując niewielką ilością mąki (tak, żeby ciasto nie lepiło Ci się do rąk) formujesz mniej więcej do kształtu foremki. Po tej czynności wkładasz ciasto do nasmarowanej olejem foremki i zostawiasz w temperaturze pokojowej do wyrośnięcia na ok. 8-10 godzin lub tak jak On: wkłada do piekarnika, na środkową płytę przy włączonej żarówce. Wtedy wyrastanie skraca się do ok. 6 godzin.   Ciasto ma podrosnąć do krawędzi foremki.

Tuż przed pieczeniem nagrzewasz piekarnik do temperatury 215 stopni. Ciasto wkładasz do nagrzanego piekarnika (nagrzewanie dolne - górne, wstawiasz na dolną płytę). Pieczesz ok. 50-60 min. Po wyjęciu od razu wyjmujesz z foremki i kładziesz na kratce.

Teraz jeśli zdecydujesz się na pieczenie bez foremki.
Wykonanie ciasta jest identyczne jak powyżej.  Tylko zamiast prostokątnej foremki musisz przygotować wiklinowy koszyk do wyrastania ciasta (my kupiliśmy taki w Internecie). Możesz także wykorzystać np. bambusową, czy drewnianą okrągłą miskę (warunek – musi dać się ją obsypać mąką – to ważne bo inaczej, ciasto się przylepi i nie uda się go na samym końcu przerzucić bez problemu na blachę). Koszyk, zanim włożysz do niego ciasto, obsypujesz dość obficie mąką.

Wracamy do wyjęcia ciasta z miski, w której wyrabiamy ciasto. Wyjmujesz je i formujesz na kształt dostosowany do okrągłego koszyka. Oczywiście, żeby się nie lepiło obsypujesz mąką. Uformowane, wkładasz do koszyka. Dajesz do piekarnika z włączoną żarówką na ok. 2 godziny. Wyjmujesz i wyciągasz z koszyka i ponownie ugniatasz. Możesz rozpłaszczyć, złożyć na dwa i znowu dwa. Powtarzasz tę czynność kilka razy, a na koniec znowu formujesz okrągłe ciasto, ponownie wkładasz do obficie obsypanego mąką koszyka
Znowu wkładasz do piekarnika, a po kolejnych 2 godzinach powtarzasz tę czynność (czyli wyjęcie i kolejne zagniatanie, włożenie do koszyka i piekarnika).  Po następnych 2 godzinach wyjmujesz, włączasz piekarnik do nagrzania. Po nagrzaniu przerzucasz ciasto z koszyka (odwracając koszyk)  luzem na blachę (wygląda niepozornie, nie jest przesadnie wyrośnięte, zaczyna po chwili  rosnąć w piekarniku). On jeszcze nacina, bo wyczytał, że wtedy nie powinien pękać w niespodziewanych miejscach w czasie wypieku. Pieczesz jak powyżej ok. 50-60 min. w temperaturze 215 stopni.
Pu upieczeniu również kładziesz na kratkę do ostudzenia.

Co ważne, każdemu, komu podawaliśmy przepis wydawało się, że jest z tym naprawdę dużo roboty. Kiedy zrobiły One chleb chociaż raz, dobrze sobie rozplanowując cały proces, dostosowując do codziennych obowiązków, potwierdziły, że to wszystko tylko tak przerażająco brzmi, a roboty nie ma aż tak dużo i na pewno warta jest ona tego niepowtarzalnego smaku własnego chleba.

Ja i tak podziwiam Onego za samozaparcie. W naszym domu niemalże od roku sklepowy chleb pojawia się niezwykle rzadko!
Smacznego:)

Bardzo ważne p.s. Podstawowy przepis oraz zakwas, zanim zrobiliśmy swój -  otrzymaliśmy od M. zwanego K.














Zdjęcia Baba na wsi


5 komentarzy:

  1. Wygląda wspaniale i smakowicie !
    Róża

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zachęcająco opisane, bo rzeczywiście ludzie boją się zakwasu, że taki skomplikowany, że nie wyjdzie, że postał w lodówce i już niedobry, bo rzeczywiście wygląda niepięknie, a zwłaszcza mój; już ponad 5 lat mieszka w tym samym słoiku, czasami wykipi, tudzież obeschnie na obrzeżach, jednym słowem paskudztwo; ale wystarczy obkruszyć te zaschnięcia, dodać mąki i wody, przemieszać, i już rośnie dalej jak trzeba; mówią, że niby im starszy, tym mocniejszy, czy ja wiem; o pomstę do nieba woła tylko jeden fakt, że mam piec chlebowy przy chatce i w zeszłym roku nie piekłam w nim ani razu, to niewybaczalne, ale do nadrobienia w tym; pieczmy swoje chleby, napełniając domy niezapomnianym zapachem, na przekór brzydkiej pogodzie za oknem;a co do chlebka? smalec ze skwarami czy może miodek? pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mi smaka narobilas tym smalcem. Ostatnio tak za mną "chodzi".
    ☺. Marysiu nasz chlebowy jeszcze w ogole nie przetestowany. Ale do tego jeszcze trochę czasu, bo musimy w pierwszej kolejności pozalepiac komin☺. Ale spodziewać się, że chleb będzie mieć jeszcze lepszy smak☺ Sciskamy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też piekę chleb w domu, bo sklepowego nie mogę jeść, choćby nie wiadomo jaki był pyszny i pachnący :/
    Na zakwasie dawno już nie robiłam (póki co tylko drożdżowy, pszenny), bo coś ostatnio mi nie wychodzi kucharzenie :( Za dużo stresu, za mało nadziei ;)

    OdpowiedzUsuń