Druga połowa października ubiegłego roku. Czwarta rano. Robię kawę na drogę. Wychodzimy z domu, a tu ciemno i nieprzyjemnie. Jesteśmy trochę poddenerwowani. TO wkładam do swojej torebki i wyruszamy. Światła samochodu oświetlają tylko drogę i kawałek pobocza.
Jest tak ciemno wokół, że momentami nie poznajemy trasy i mamy wrażenie jakbyśmy jechali tędy pierwszy raz. A co jeśli będziemy mieć wypadek, ktoś zacznie grzebać w mojej torebce i TO znajdzie? Kiedy inni dowiadują się, że zamierzamy TO wieźć samochodem, pukają sie w czoło. A my spełniamy tylko warunek faceta, że TO mamy przywieźć osobiście na miejsce.
Dojeżdżamy. Jest już zupełnie jasno. Parkujemy przed budynkiem, wychodzimy z auta. Przeszywa mnie dreszcz zimna. Facet stoi przed budynkiem i macha do nas ręką. Dochodzimy do niego i razem z jego żoną wchodzimy przez wielkie, zamaszyste drzwi na starą klatkę schodową. Pierwsze piętro. Na korytarz wychodzi kobieta w średnim wieku z szeroką, ocieplaną opaską na głowie.
- Dowody osobiste proszę – słyszymy.
Nie protestujemy. Wyciągamy dowody, a ona każe czekać przed drzwiami. Po chwili nas woła. Wchodzimy. Każą siadać. Inna za biurkiem głośno odczytuje tekst widniejący na kartkach, które ma przed sobą. Kończy i to jest ten moment, w którym mam TO wyjąć z torebki. Międzyczasie facet nikomu nic nie mówiąc wychodzi z pomieszczenia. Dzwoni do kogoś i cicho rozmawia. Wraca. Daję mu TO do ręki. Wyjmuje zawartość koperty. Liczy raz, drugi. Zgadza się. Wszyscy składamy podpisy na kartkach pisma w formacie A4 i nagle do środka wchodzi dwóch młodych, dobrze zbudowanych mężczyzn w uniformach z napisami OCHRONA. Na biodrach mają skórzane paski z futerałami.
Nie protestujemy. Wyciągamy dowody, a ona każe czekać przed drzwiami. Po chwili nas woła. Wchodzimy. Każą siadać. Inna za biurkiem głośno odczytuje tekst widniejący na kartkach, które ma przed sobą. Kończy i to jest ten moment, w którym mam TO wyjąć z torebki. Międzyczasie facet nikomu nic nie mówiąc wychodzi z pomieszczenia. Dzwoni do kogoś i cicho rozmawia. Wraca. Daję mu TO do ręki. Wyjmuje zawartość koperty. Liczy raz, drugi. Zgadza się. Wszyscy składamy podpisy na kartkach pisma w formacie A4 i nagle do środka wchodzi dwóch młodych, dobrze zbudowanych mężczyzn w uniformach z napisami OCHRONA. Na biodrach mają skórzane paski z futerałami.
Nikt się nie dziwi, więc oceniam, że wszyscy oprócz nas wiedzą o co chodzi. Facet wstaje i chce wyjść. Widzi nasze zdziwione miny.
- Myśleliście, że z takimi pieniędzmi tak po prostu wyjdę stąd na ulicę?
Jest około 7 rano, a my jesteśmy od kilku minut właścicielami, łąki, lasu, sadu, stodoły i drewnianego domu z 1945 roku o powierzchni 50 metrów kwadratowych. Mamy gratis: porządny, wymurowany z cegły i pomalowany wewnątrz na żółty przyjemny kolor, wychodek na środku podwórka!
Gratis w tle, po lewej:)
No no prawdziwy dizajn ta wygódka ... cokolwiek to znaczy ..pozdrawiam .B
OdpowiedzUsuńA w środku tak wypasiona, że żal ją będzie niszczyć
OdpowiedzUsuńwow.. sugerujesz, że Wasza hacjenda kosztowała łan milion dolars?
OdpowiedzUsuńKosztowała to nie, ale przyznaj, że jak łan milion dolars wygląda:) Hi, Hi
OdpowiedzUsuńAle za to jaki plac wokol tej hacjendy...
UsuńA jakie widoki z hacjendy:) Ale to zobaczymy już niebawem
OdpowiedzUsuńpowiało grozą......
OdpowiedzUsuńNiech paniusia pisze:) super
OdpowiedzUsuńchata piekna.
OdpowiedzUsuńTeż cieszyłam się z wielkiego ogrodu, łąki i pola, które kupiłam wraz chatą i 3 kotami (gratis). Pojutrze ide do lekarza ortopedy, w niecały rok wykończyłam sobie ciężką pracą ręce, a szczególnie dłonie. Od przybytku głowa też boli często, a głównie ręce.Zawsze jest jakaś robota, Teraz czeka mnie odśnieżanie drogi dojazdowej :))). Was chyba też.
Pozdrawiam.
Ja nie mam odwagi na wielki ogródek, wiem czym to pachnie:). Wieś ma różne uroki... My jeszcze nie mieszkamy u siebie na stałe, na razie się niestety nie da
Usuńciekawa jestem tych widoków. Zapewne piękne widoki tam macie, a szczególnie na przyszłość.
OdpowiedzUsuńKoniecznie obfoćcie i pokażcie. :))
Mam nadzieję, że na przyszłość:). Fotki będą! Dzięki!
Usuńz tą ochroną to mnie rozbawiłaś :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Na początku dosłownie mnie zatkało:)
OdpowiedzUsuń