Ciiit tylko Onemu nic nie mówcie:) Jesteśmy w chałupie od środy do niedzieli, a On systematycznie, każdego
poranka nagle znika.
Wraca, a w wiaderku grzyby. Widzę dwa kozaki, reszta
jakich nie znamy.
Pytam – Po co brałeś?
- Przecież z pustym nie przyjdę.
Drugi dzień. Poranek. Znowu znika. Wołam. Cisza.
- Na grzyby poszedł – myślę sobie.
Wraca. Zaglądam. Do kolekcji tych nieznanych, przez nas niejadanych,
dołączają nowe – kolejne. Ja nie znam. Pytam:
- Ty znasz?
- Nie znam – słyszę.
Pytam - Po co brałeś?
- No zobacz jakie ładne – odpowiada.
Te z poprzedniego dnia lądują na łące. Te dzisiejsze na
parapecie. Muszą trochę pobyć w domu, aż On dojdzie do wniosku, że jednak
trzeba je wyrzucić, bo nikt nie zaryzykuje.
Wieczorem siedzimy przy ognisku. Cisza. A On nagle.
- Jutro idę na grzyby.
Milczę.
Jakoś nie jestem zaskoczona.
Acha. Mamy swój kawałek lasu.
Niecodzienne, ale miłe uczucie:)
To Baba uwieczniła to co On przyniósł z lasu:)
to jest borowik ceglastopory, ja mowie na te grzyby "ceglaki" i uwielbiam je zbierac :)
OdpowiedzUsuńA dokładnie jak przyrządzać? Jak wszystkie, czy trzeba wcześniej obgotować? Wydaje mi się, że to te same co widziałam u Marii z Pogórza. Marysiu potwierdzisz czy to te?
OdpowiedzUsuńTak, tak, to ceglastopore borowiki, przed spożyciem albo obgotować, albo obsmażyć, tak zresztą postępuję ze wszystkimi grzybami; pod wpływem temperatury stają się jaśniutkie, a małe okazy można zamarynować; kiedyś bałam się tych grzybów, nie zbierałam ich, od kilku lat przekonałam się do nich i jadam, i mam się całkiem dobrze; z jajecznicą, tudzież sos do ziemniaków przyrządzam, czasami suszę; tak samo przekonałam się do kołpaczków, gąsek zielonych i szarych; pozdrawiam serdecznie.
UsuńNo i napisz nam, Babo, czy odważyliście się?